SARP - odpowiedz T. Gołębiewskiemu |
Sokias |
pełny tekst: kliknij zdjęcie
"/.../obiekt /Hotel Gołębiewski w Karpaczu - przyp. SOKiAS/ jest niezgodny z planem, nie nawiązujący w żaden sposób do architektonicznych wątków lokalnej architektury, abstrahuje zupełnie od konfiguracji terenu, albowiem zakłada jego wyrównanie, co wiązać się będzie z zakłóceniem charakteru tego miejsca.
/.../Prawda jest jednak taka: ten obiekt, to zlepek przypadkowych form bez żadnych odniesień ani do tego co wartościowe w otoczeniu, ani do nowoczesnej architektury. Kolos, kicz żywcem z Las Vegas, przedmiot architektonicznego folkloru w wielkiej skali, zaprojektowany bez talentu i serca, za to bogato. Jest przedmiotem kąśliwych komentarzy nie tylko u nas, ale i u najbliższych sąsiadów.
/.../przestrzeń nie jest niczyją własnością, bo żeby ją kształtować w takiej skali, trzeba mieć wiedzę, doświadczenie i zdolności, poczucie odpowiedzialności, gustu, elementarnej przyzwoitości, których tu zabrakło. Ten obiekt pozostanie w przestrzeni przez dziesiątki lat i będzie ranił wrażliwość estetyczną wszystkich, którzy umieją dostrzec i docenić urodę tego miejsca, tak wielkim kosztem, tak brutalnie i bezpowrotnie w swoim fragmencie zniszczoną
/.../Pan Gołębiewski nie ma w sobie żadnej pokory, szacunku dla wiedzy i wrażliwości, zaufania do fachowców. Jest self-made manem, wszystko wie lepiej i na wszystkim się zna. Nie potrzebuje żadnych rad. Stawia wszystkich przed faktami dokonanymi, ma za nic procedury, przepisy, prawo bo jest przekonany, bazując na swoich dotychczasowych doświadczeniach, że ich nieprzestrzeganie zawsze ujdzie mu płazem, że pozostanie bezkarny. Kiedy spotykają go z tego tytułu kłopoty, wszystkich oskarża o spisek. "
Pełny tekst odpowiedzi Prezesa SARP Jelenia Góra, Wojciecha Drajewicza prezentujemy tutaj: http://www.sokias.pl/dokumenty/cat_view/23-artykuyarchitektura.html
Poniżej, zamieszczamy kilka cytatów z opublikowanego wywiadu z T.Gołębiewskim w Nowinach Jeleniogórskich nr. 7, 2013
L.Kosiorowski : Może warto było, dla zaoszczędzenia sobie różnych problemów, także prawnych, wybudować hotel niższy? T.Gołębiewski: Wcale nie. Ten hotel nie był za wysoki. Gdy projekt był zatwierdzany, wysokość mierzono od poziomu wejścia. Jedynie dach był nieco większy, bo salę chciałem zrobić akuratną, nie za niską. /.../ Całe zło wzięło się stąd, że nie zaangażowałem architektów miejscowych, znających się na projektowaniu stacji benzynowych, lecz zewnętrznych, którzy znają się na budowie hoteli. L.K: Miało to jakieś znaczenie? T.G: Miejscowi architekci zaproponowali, że projekt wykonają w ciągu czterech lat, a zewnętrzni, że w rok: Gdybym zgodził się na pierwsze rozwiązanie to, doliczając jeszcze czas na budowę, życia by nie starczyło na dokończenie tej inwestycji. Planując ją, we współpracy z bankami, należy podejmować wyłącznie racjonalne decyzje. Choć osobiście nie miałem nic przeciwko miejscowym architektom, później jednak ci właśnie architekci założyli prawie że związek, który działał przeciwko mnie. To oni wynajdywali niby nieprawidłowości. Chcieli mnie upieprzyć. /.../ L.K: Spór o wysokość został już zakończony? T.G: Tak, wszystko wygrałem. L.K: Ale przebudował pan dach. T.G: Kawałek, założyłem szklany. Przecież to dla mnie żaden problem - salę obniżyć. Gdybym zrobił ten budynek proporcjonalnie niższy, powstałaby płaska stodoła. Architekci powiedzieli by: co to za buda? Dzięki podwyższeniu, zachowaliśmy jakąś proporcję. Oczywiście, może się komuś nie podobać. /.../ L.K: Do „Gołębiewskiego” w Karpaczu przyjeżdżają znani politycy? T.G: Tak, ale tak się jakoś mitygują, ukrywają... Ja za nimi nie chodzę, nigdy zresztą nie chodziłem za żadnymi politykami, ale uważam, że to, jak się zachowują, nie jest normalne. Było też tutaj wielu łapówkarzy, którzy chcieli skorumpować mnie, uzależnić w sposób, który się nie godzi. Nie mówię, że jestem jakiś chytry, ale właściwie to uchodziłem za skąpca. Chętnie daję zniżki, ale nie mogę się dać skorumpować. Mimo to o różne rzeczy mnie posądzano. Ale nic... Jakoś to przeszło. Teraz ludziom, przynajmniej w Karpaczu Górnym, hotel się bardzo podoba. Rosjan było w Karpaczu ponad pięć tysięcy. /.../ I tak prawie przez dwie strony Nowin Jeleniogórskich. No i oczywiście na koniec uwaga dotycząca naszego Stowarzyszenia: TG: Chcieliśmy dobierać kolejnych na stałe /pracowników-przyp. SOKiAS/, bo w ubiegłym roku miało być u nas 80 grup, ale nie udało się, bo SOKiAS napisał skargę na nas do Niemiec. Tak byłem już złamany przez to towarzystwo, że chciałem nawet sprzedać ten hotel Chińczykom. Ale rodzina nie chciała się na to zgodzić. Zostałam przegłosowany przez dzieci. Ich opinia jest istotna, bo ja nie mam przecież trzydziestu lat, a budowę trzeba spłacać przez długi czas. Jako Stowarzyszenie, jesteśmy już przyzwyczajeni do najróżniejszych ataków i nieprawdziwych informacji publikowanych na nasz temat. Dziwi nas jednak fakt, że również redakcja Nowin Jeleniogórskich pozwala sobie na publikację ewidentnych kłamstw i nie sprawdza wiarygodności uzyskiwanych informacji. Nie świadczy to dobrze o rzetelności dziennikarskiej w/w redakcji.
|