List otwarty do Burmistrza Karpacza |
Sokias |
Karpacz, dnia 8 listopada 2010r. LIST OTWARTY W piątkowym wydaniu „Gazety Wyborczej” ( 05 listopada 2010 – Wrocław) ukazał się artykuł Agaty Domińskiej pt. „Trzeba zmienić hotel (Gołebiewski) albo przepisy”. W końcowym fragmencie przytoczona została skandaliczna wypowiedz Burmistrza Karpacza – Bogdana Malinowskiego: „Gdybyśmy słuchali ekologów, na tym miejscu nadal byłaby tylko śmierdząca łąka. Należy zadać sobie pytanie: Czy przyroda powinna służyć człowiekowi, czy człowiek przyrodzie.” Z zasady unikamy polemiki i komentowania medialnych wypowiedzi władz Karpacza. Unikamy, ponieważ zwykle nie zawierają konkretnych treści, a jedynie starają się dyskredytować wszystkich i wszystko, co tylko nie jest zgodne z obowiązującą wizją „rozwoju” miasta pod Śnieżką. Takie podejście z definicji zamyka rzeczową dyskusję. Pozostawienie jednak cytowanej wypowiedzi bez jakiegokolwiek komentarza, jest przyzwoleniem dla dalszych tego typu działań. Jest szczególnie przykre, gdy słowa takie wypowiada przedstawiciel władz samorządowych, leśnik z wykształcenia i jednocześnie członek rady naukowej Karkonoskiego Parku Narodowego (przynajmniej tytularnie). Patrząc przez pryzmat tej wypowiedzi na całokształt działań władz miejskich Karpacza, zrozumiałym staje się fakt, dlaczego ta miejscowość z roku na rok, traci swój unikalny charakter górskiego kurortu i zamienia się w hałaśliwy i pozbawiony wyrazu turystyczny kołchoz. Nie dziwi nas już determinacja z jaką Urząd Miasta zmierza do zmiany zapisów w planie miejscowym, dotyczącym ok. 5 hektarów terenów zielonych pomiędzy ulicami Staszica i Skłodowskiej Curie - to przecież następna cuchnąca łąka, którą należy zabudować blokami apartamentowców, przy pomocy kolejnego inwestora. Nie dziwi fakt forsowania budowy wyciągu w Białym Jarze, wyciągu który spowoduje wycinkę prawie 3,5 ha paskudnego lasu wodochronnego w otulinie KPN! Nie dziwi ekspresowe wytrzebienie alei starych drzew przy ulicy Ogrodniczej (wniosek o kontrolę zasadności i prawidłowości tej wycinki zgłosiliśmy policji i władzom w sierpniu 2010 – do tej pory bez odpowiedzi!) Przecież to tylko badyle i próchno, które przysłaniają widok z hoteli na Śnieżkę. Nie dziwi już nic, ani przeładowane i podziurawione parkingami centrum, ani „rewitalizowany”, przy pomocy brukowej kostki betonowej, park. No cóż, kiedy przestrzeń publiczną kształtuje się pod dyktando kolejnych inwestorów, na efekty nie trzeba długo czekać. Jeśli o estetyce naszych miast decydować będą ludzie, których „wrażliwość urbanistyczną” kształtowały blokowiska PRL-u, za chwilę stracimy to co najcenniejsze. Stracimy w ogóle możliwość, aby przyroda służyła człowiekowi, Panie Burmistrzu! Zarząd Stowarzyszenia Ochrony Krajobrazu i Architektury Sudeckiej |